Uzależnieni od spekulacji i wielki powrót mieszkaniowej gorączki
Na forexowe straty patrzymy przez pryzmat statystyk, ale zupełnie inaczej spojrzymy, gdy poznamy bliżej historie ludzi uzależnionych od spekulacji...
Kilka lat temu namówiłem pracownika sektora brokerskiego, aby opowiedział mi o historiach klientów tracących duże kwoty na rynku Forex. Oczywiście wszystko w pełni anonimowe, a ja jako ex-dziennikarz nie chciałem tego w żaden sposób użyć do publikacji. Chciałem po prostu lepiej zrozumieć mechanizm działania tego rynku.
Słysząc o statystykach i miliardowych stratach spekulantów, widzimy oczami wyobraźni młodych ludzi, którzy tracą tysiące złotych w pogoni za szybkim zyskiem. Jednak to tylko tylko część rynku. Nie widzimy zamożnych, dojrzałych przedsiębiorców, którzy tracą setki tysięcy rocznie, a spekulacja jest ich uzależnieniem. Jak to działa? Jeśli moja firma generuje ok. 500 tys. zł zysku rocznie, to nikt nie zauważy, jeśli stracę nawet 100 tys. zł z tej kwoty. Ani moi bliscy, ani moja rodzina. Nadal będę jeździł dobrym autem, mieszkał w pięknym mieszkaniu, żył na wysokim standardzie, latał na wakacje i generował nadwyżki. A przyjaciołom będę mógł dumnie powiedzieć o moim hobby: “inwestuję na rynku walutowym!”.
Znam takich historii co najmniej kilkanaście. Przedsiębiorcy, menadżerowie korporacji, lekarze - wszystkich łączy uzależnienie od rynkowej adrenaliny. Tracą pieniądze niemal regularnie, ale przy wysokich dochodach w żaden sposób nie rujnuje im to życia. Są dawcami kapitału i generują ogromne zyski brokerów, którzy są drugą stroną transakcji. Patrząc na doroczne statystyki od UKNF, warto o tym pamiętać.
Forex, toksyczne produkty i pułapki hossy
Każdy klika jak tu zarobić pieniądze, ale ja co jakiś czas lubię przypomnieć jak tych pieniędzy nie stracić – wydaje mi się, że dla wielu osób to nawet ważniejsze. Gdy dobrze nam idzie, chcemy sukces przyspieszyć. Dobrze zarabiasz? Może czas pomnożyć szybciej pieniądze? I to się różnie kończy. W tym odcinku przestrogi, dane o stratach polskich spekulantów i lekko toksyczne produkty, od których warto trzymać się z daleka.
W odcinku usłyszysz:
kilka słów rynku forex, kuszącym i kosmicznie trudnym;
ostrzeżenie o toksycznych produktach bankowych;
przypomnienie o pułapkach hossy.
Odcinek poniżej, możesz też go posłuchać przez Spotify lub Apple Podcasts.
Gorączka mieszkaniowa wraca
Na ostatnim wykładzie na Invest Cuffs mówiłem o naszym problemie szukania winnego - zanim jeszcze zastanowimy się nad stopniem skomplikowania problemu, od razu chcemy kogoś wskazać palcem i powiedzieć, że to jego wina. To nieracjonalne (żeby nie powiedzieć głupie), ale tak jesteśmy skonstruowani i musimy sami wypracować w sobie obronę przed tym mechanizmem.
Kilka kwartałów temu w przestrzeni medialnej za wzrosty cen nieruchomości odpowiadał NBP z zerowymi stopami procentowymi. Później minister wprowadzający Bezpieczny Kredy 2%. W ostatnich tygodniach (jeszcze przed projektem Mieszkania Na Start), media skupiły się na… flipperach.
Obrazek poniżej to slajd z mojej prezentacji, który wywołał salwę śmiechu na sali, ale dobrze oddawał problem. Rynek nieruchomości jest bardzo skomplikowany w długim terminie - gra tu rolę demografia, siła nabywcza, trendy inwestycyjne, inflacja, koszty budowy… mógłbym z tego zrobić oddzielny newsletter.
Zbliżamy się wielkimi krokami do nowej ustawy z programem dofinansowania kredytów na pierwsze mieszkanie. Już sama publikacja projektu wywołała ruch na cenach ofertowych w niektórych miejscach i oczywiście ogromne poruszenie w social media. Czy zaczynamy kolejną rundę kredytowego szaleństwa? Dowiemy się już niedługo.
Mieszkanie nie dla inwestora
W ubiegłym roku kupiłem mieszkanie i za każdym razem, gdy o komuś o tym powiedziałem, dostałem salwę pytań o cenę metra, rentowność, model biznesowy nieruchomości… podczas gdy to był po prostu zakup mieszkania do życia dla siebie i rodziny. Ta nieruchomość nie wchodzi w żaden sposób do mojego portfela inwestycyjnego i nie kierowałem się inwestycyjnymi czynnikami szukając jej. To jednak pokazało mi jak otoczenie patrzy dzisiaj na ten rynek i jak trudno mają w tym szaleństwie ludzie, którzy naprawdę chcą kupić mieszkanie dla siebie.
Spodziewajcie się więcej treści na ten temat, ale nie w kontekście inwestowania, ale zakupu własnego mieszkania do życia - bez inwestycyjnej filozofii, niepotrzebnych emocji i dyskusji, które do niczego nie prowadzą. Trochę zdrowego rozsądku może okazać się bardzo cenne, jeśli faktycznie za kilka tygodni wróci mieszkaniowe szaleństwo podlane tanim kapitałem z nowego rządowego projektu…